Przejdź do głównej zawartości

Nawroty, głody czy przerwy w piciu?


 Jak odróżnić głód od nawrotu?

O nawrocie troszkę już pisałam, że jest nieodłącznym elementem zmian w sobie i życiu uzależnionego. Nie występuje niespodziewanie, jest procesem powrotu do starych nawyków.
Głody są nagłe i występują u każdego, kto zaprzestał picia ale poza tym nie dokonał żadnych zmian.
I przypominam: oba nie muszą kończyć się zapiciem!

No tak… tylko na czym te zmiany polegają?
Przede wszystkim na przewartościowaniu swojego życia w taki sposób, że świat osoby uzależnionej przestaje się kręcić wokół butelki.
Załóżmy, że uzależniony jedzie rowerem ulicą i łapie gumę.
Jeżeli pracuje nad sobą, to przede wszystkim zacznie szukać rozwiązań.
A jeśli tylko skupił się na abstynencji to pierwsza myśl będzie: “ale bym się napił”, a potem opowie tę historię na kilku kolejnych mitingach dodając jeszcze, że ma nawrót…

Ta prozaiczna (lecz prawdziwa) historyjka dokładnie obrazuje jak bardzo szafuje się słowem “nawrót”.

Ostatnio z koleżanką po fachu zastanawiałam się nad sensem terapii nawrotów dla osób zaraz po zamkniętej terapii podstawowej lub np. po pół roku po tej terapii gdy uzależniony wraca do ośrodka po zapiciu. Czy w ogóle czas po terapii podstawowej ma tu jakieś znaczenie?
Zastanówmy się nad kolejnym przykładem: uzależniony po terapii podstawowej, od trzech lat chodzi na mityngi i trafia do mnie po ostatnim zapiciu.
Wg Niego: jest w nawrocie…
Od słowa do słowa wychodzi na jaw, że pierwsze zapicie było po 7 miesiącach od terapii, kolejne w coraz krótszych odstępach.
Poza tym, że przestał pić nie dokonał żadnych zmian w swoim życiu a na mityngi chodzi po to, (cytuję) “żeby żona się widziała, że cos robi ze sobą” i tłumaczy to słynnym: “zapicie jest wpisane w chorobę”.

Czy w tym przypadku można mówić o nawrotach?
Pewnie prędzej o głodach.
Ja natomiast stwierdzam, że w tym przykładzie okresy abstynencji były jedynie przerwami w piciu.


JK