Przejdź do głównej zawartości

Etykieta odbiera bycie sobą.


 Cześć, jestem Justyna.

Tylko tyle i aż tyle.

Na grupach i w pracy terapeutycznej z ludźmi nie używam etykiet: alkoholik, uzależniony, współuzależniony, DDA, DDD, sprawca przemocy, ofiara przemocy, itd…

Etykietowanie odbiera moc i sprawczość.

Odbiera bycie sobą.
Czasem nawet na całe życie.

Na grupach AA zazwyczaj regułą jest przedstawianie się na początku wypowiedzi: „ja, alkoholik” - i tu z miejsca masz informację, że masz do czynienia z uzależnionym od alkoholu…

Ofiara przemocy - nie dość, że okropnie to brzmi to wywiera piętno na osobie uwikłanej w tę przemoc jako całkowicie bezradnej, bezwolnej istoty. Ba! Parę lat temu usłyszałam nawet zdanie: „Nie ma kata bez ofiary”. Jak to zrozumiałeś? Że ofiara sama sobie winna?

DDA, DDD kolejne wytłumaczenie, że dzieje się tak a nie inaczej w Twoim życiu bo miałeś dysfunkcyjnych rodziców. Mhm… a właściwie kto nie miał? Niemal każdy z nas doznał jakiś większych czy mniejszych traum…

I teraz każde z tej trójki (alkoholik, ofiara przemocy, DDA) może nadal iść za etykietą
- i użalać się nad swoim losem bo jestem „wstaw etykietkę”
- jestem taki a nie inny bo jestem „wstaw etykietę”
- i pewnych rzeczy nie zrobię bo jestem „wstaw etykietkę”,
- a już na pewno nie wolno mi czegoś zrobić bo jestem „wstaw etykietkę”,
- i nie dam rady bo jestem „wstaw etykietę”
- i kolejne pierdylion usprawiedliwień bo jestem „wstaw etykietkę”…

Odłóż etykiety na bok.
Nie patrz na świat przez ich pryzmat.
Ciesz się życiem!

Jestem Justyna, mogę wszystko!
A Ty?