Cześć, jestem Justyna. Tylko tyle i aż tyle. Na grupach i w pracy terapeutycznej z ludźmi nie używam etykiet: alkoholik, uzależniony, współuzależniony, DDA, DDD, sprawca przemocy, ofiara przemocy, itd… Etykietowanie odbiera moc i sprawczość. Odbiera bycie sobą. Czasem nawet na całe życie. Na grupach AA zazwyczaj regułą jest przedstawianie się na początku wypowiedzi: „ja, alkoholik” - i tu z miejsca masz informację, że masz do czynienia z uzależnionym od alkoholu… Ofiara przemocy - nie dość, że okropnie to brzmi to wywiera piętno na osobie uwikłanej w tę przemoc jako całkowicie bezradnej, bezwolnej istoty. Ba! Parę lat temu usłyszałam nawet zdanie: „Nie ma kata bez ofiary”. Jak to zrozumiałeś? Że ofiara sama sobie winna? DDA, DDD kolejne wytłumaczenie, że dzieje się tak a nie inaczej w Twoim życiu bo miałeś dysfunkcyjnych rodziców. Mhm… a właściwie kto nie miał? Niemal każdy z nas doznał jakiś większych czy mniejszych traum… I teraz każde z tej trójki (alkoholik, ofiara przemocy, DDA)